Esej o Śmierci i Trwodze - Cz. 1. Co jest po drugiej stronie?

przez Robert Roczeń opublikowane 2018/11/05 15:22:02 GMT+2, ostatnio zmodyfikowane 2018-11-05T15:22:11+02:00
Najczęściej chyba spotykanym sformułowaniem w publikacjach na temat śmierci jest: "to, co żyje, musi umrzeć”. Również jednym z najczęściej cytowanych terminów dotyczących tego tematu jest określenie "bycie-ku-śmierci” Heideggera. Można zadawać sobie pytanie: czy w tym określeniu wyraża się wielki powrót metafizyki śmierci, czy może jest to raczej powrót metafizyki ludzkiego losu? Wydaje się, iż zasadna jest druga możliwość, gdyż nikt nie przyniósł informacji "z tamtej strony”, a człowiek może przekazać wiedzę sięgającą tylko do granic utraty świadomości.

Motto:
Nie mamy nigdy, choćby przez dzień jeden
przed sobą czystej przestrzeni, gdzie kwiaty
kwitną niezmiennie. To zawsze jest świat
a nigdy Nigdzie bez nie: niestrzeżona
przejrzystość, którą wdycha się i wie,
wie nieskończenie i nie pragnie. Dziecko
zatraca się w igraniu, lecz budzimy
je potrząśnięciem. Lub umierający
staje się tym. Bo nikt w pobliżu śmierci
nie widzi śmierci; patrzy w osłupieniu
jak gdyby wielkim spojrzeniem zwierzęcia.
(…)
To zwie się losem: być w obliczu, wobec,
I nic prócz tego, zawsze tylko wobec.

R.M. Rilke, Ósma elegia [w:] Elegie duinejskie

 

Celnie ujął to Ladislaus Boros: "Nie możemy oczekiwać żadnej rozstrzygającej odpowiedzi od ludzi, którzy kiedyś stali na progu śmierci lub uchodzili w oczach otoczenia za zmarłych. Również ci, którzy zawodowo mają do czynienia z umierającymi nie są w stanie pomóc filozofom. Wprawdzie często posiadają głęboki wgląd w ludzką agonię, jednak nigdy nie udało im się zobaczyć owego właściwego przejścia”.[1]

Rozum człowieka oczekuje od nauki odpowiedzi, ale takich odpowiedzi, które będą satysfakcjonować jego serce. Nauka wszak przemawia do rozumu, dlatego jej wyjaśnienia śmierci są niezrozumiałe i przerażające. Wzniecają w umyśle zamęt, lęk i niepokój. Odpowiedzi, które nie dają satysfakcji i pewności nadal wprowadzają współczesnego człowieka w numinosum i tremendum, tak charakterystyczne dla uczuć religijnych. Pewne zaspokojenie poprzez odwołanie do emocji daje sztuka. Doznania z niej prowadzą jak Beatrycze Dantego lub jak nić Ariadny w mroki, w których lęki rozpraszają się w oddali, pozostawiając pytania w roli odpowiedzi.

Język opisu śmierci jest językiem opisu życia. Nie znamy języka śmierci, nie znamy również ontologii tamtej przestrzeni. Nikt nie wie też, czy rozciąga się daleko, czy jest to tylko punkt położony po stronie końca życia: "Bo nikt w pobliżu śmierci nie widzi śmierci…”[2] Nawet język mistyki i eschatologii jest językiem "tego” świata: "To zawsze jest świat, a nigdy Nigdzie bez nic, niestrzeżona przejrzystość, którą wdycha się i wie, wie nieskończenie i nie pragnie…”[3] To "nigdzie” i jego przejrzystość pozostają niezależne, niezbadane, niezawładnione świadomością.

Źródłem naszego poznania są nasze zmysły. Stanowią one bramę zarówno do świata wewnętrznego, jak i zewnętrznego. Śmierć bramę tę zamyka. Wiedzę, która dotyczy innych, gromadzimy jako niezależną i wyabstrahowaną, oddzieloną od nas samych. Śmierć obserwowaną u innych możemy jedynie ekstrapolować w odniesieniu do siebie. Obserwując śmiertelność drugiego człowieka, zakładamy, iż mając wiele wspólnych z nim cech, tę też mamy podobną i również podlegać będziemy śmierci. Natomiast kiedy będzie się to stawało faktem, stracimy niezależny osąd i zewnętrzną perspektywę, aż do zaniku wszelkiej percepcji.

Żyjąc w obliczu śmierci, doświadczamy szczególnego paradoksu. Wchodząc w relacje z ludźmi mamy możliwość poznawania jedynie naszego wewnętrznego świata. Za życia dzieli nas od innych bariera naszych ciał i zmysłów, dlatego Inny jest dla nas niepoznawalny. Natomiast śmierć dostrzegamy tylko w odniesieniu do drugiego człowieka, nigdy u siebie. Ta zaś jest kresem tego świata, jest też kresem nadziei człowieka. To czas próby wiary i prawdy, o którym jednak my – żywi nic nie wiemy. Można spotkać się z poglądem, że egzystencjalny lęk odczuwany przez Ludzkość i poszczególnych ludzi ma swoje źródło w lęku przed śmiercią. Patrząc jednak głębiej w obszary eschatologii i relacji człowiek – bóg – religia można dojrzeć źródło owego lęku w niedoskonałości wiary. Bo czyż w świetle obietnicy lepszego życia wiecznego byłby on zasadny? Wydaje się, że fundamentalny lęk przed śmiercią ma swoje źródło w fundamentalnej, ale ukrytej niewierze w życie przyszłe. Przekonanie o własnej śmiertelności czerpiemy z obserwacji i jest to wiedza empiryczna na poziomie dyskursywnym, gdyż własnej śmierci nie doświadczamy.

Każdy człowiek posiada jakąś wiedzę potoczną o śmierci. Można zadać sobie pytanie czy jest ona aprioryczna, czy nabyta. Próba odpowiedzi na to pytanie wymagałaby nieetycznego eksperymentu[4]. Jednak przyjmując, iż posiadamy pewną wiedzę, można założyć, że dysponujemy intuicją dotyczącą końca życia. Wiedzą dotyczącą śmierci dysponują również szympansy i goryle. Peter Singer opisuje eksperyment z gorylicą Koko, która staje się niespokojna i nieswoja, kiedy podejmuje się z nią rozmowę (w języku migowym, obejmującym ponad 1000 słów) o jej własnej śmierci lub śmierci jej towarzyszy[5]. Nieprawdą wobec tego jest stwierdzenie Voltera: "Jedynie przedstawiciele rodzaju ludzkiego wiedzą, że mogą umrzeć, a wiedzę tę czerpią z doświadczenia”.[6] Nie można wykluczyć jednak pewnej aprioryczności wiedzy o śmierci własnej. Być może jest ona wyrażona w przekonaniu i intuicji o własnej przemijalności. Życie człowieka przebiega w etapach, których jest on świadomy niezależnie od posiadanej wiedzy. Realizujemy te etapy nie musząc zastanawiać się, jak to zrobić. Umiemy być dzieckiem, młodzieńcem, dorosłym. Umiemy także być starcem, wygaszać swoją witalność i wiedzieć, że zbliża się koniec życia. Jednak czas śmierci, tak zwany "moment śmierci” prawdopodobnie zawsze jest zaskoczeniem. Sam proces umierania śmiercią naturalną jest chyba niezauważalny, polega przecież na "wygaszeniu” świadomości (ludzkiej przestrzeni postrzegania). Śmierć wobec tego jawi się jako proces wewnętrzny, zawarty w istocie życia i wynikający z jego jednokierunkowego biegu.


________________
[1] Boros L., Mysterium mortis. Człowiek w obliczu ostatecznej decyzji, Warszawa 1985, tłum. B. Białecki, s. 138
[2] Ibidem
[3] Ibidem
[4] Taki eksperyment wymagałby izolacji nowonarodzonego dziecka od wpływów przekazu kulturowego i obserwacji pojawiania się lub nie wiedzy o śmierci.
[5] Zob. Singer P., O życiu i śmierci, op. cit., s. 199
[6] Dictionare philosophique, t. IV, s.63, cyt. za: Landsberg P.-L., op. cit, s. 10

 

 

Related content